Kwiatowa Łąka

Po słowach gada Flame miała ochotę zostawić po nim jedynie kupkę popiołu, ale powstrzymała się chociażby ze względu na obecność Mansura. Nie chciała przecież dawać członkom swojego Ardu złego przykładu, czyż nie? Przedmioty z rynku Quiga ją zbytnio nie zainteresowały, prócz Oddechu Aquy. Działa on cały czas, czy tylko przez określony limit? Pomyślała, że skrzela to niewielka cena za umiejętność oddychania pod wodą. Czego za to chcesz? Zapytała bez owijania w bawełnę. Jej pozorna uprzejmość zniknęła gdy wspomniał o Mansurze na kandydata na partnera. Momentalnie zepsuł jej dobry nastrój. Flame wiedziała, że kiedyś musi znaleźć partnera, no chyba że chce być starą panną, ale Mansur wydawał się dobry na przyjaciela... A smoczyca nie miała ochoty aby na razie było inaczej.

Flame niezbyt podobała się cena zadana przez Quiga. Ech, po co mi oddychać pod wodą... Szkarłatnoczerwona uśmiechnęła się słodziutko do stwora i rzekła wręcz przerażająco słodkim, spokojnym głosikiem: Twoja cena jest za wysoka. Jeszcze bym zrozumiała: Szpon, kawałek rogu... Ale moja pierwsza zasada: żywymi istotami się nie handluje. A łuski z miejsca chroniącego serce... To jest tak, jakbym popełniła samobójstwo. A więc cię żegnam. Flame zaczęła już rozkładać skrzydła i spojrzała jeszcze na Mansura. Nie wiedziała czy zostanie, czy poleci, więc wzbiła się w powietrze i odleciała.
z/t