Flame leciała, ufając w pełnie swoim skrzydłom, wiedząc, że poniosą ją tam, gdzie wiodło przeznaczenie. I rzeczywiście: Po chwili zielonym oczom smoczycy ukazały się ruiny Tahattum. Smoczyca kierowana intuicją zrobiła korkociąg i w ten sposób dostała się do ogromnej sali balowej przez okno. Rozejrzała się. Panowały tu egipskie ciemności, nie licząc słabego światła księżyca, wpadającego przez okna. Flame pomyślała, że trzeba jakoś tu urządzić i spojrzała na żyrandol na świece znajdujący się niedaleko ponad jej głową. Stanęła na dwóch tylnych łapach i zionęła ogniem. Po chwili świece płonęły, rozświetlając mające zapewne kiedyś wielką wartość wnętrze. Flame usiadła w rogu pomieszczenia, przyglądając się wnętrzu.