Flame była już na serio ciekawa czy Galy po nią wróci, gdy nagle poczuła szarpnięcie za kark. Z powierzchni dochodził do niej stłumiony głos Galaxis. Flame wypłynęła na powierzchnię za sprawą granatowej i wypuściła resztę wstrzymywanego powietrza, by zaczerpnąć nieznacznie świeżego. Jej wargi bardzo delikatnie się podniosły, gdy usłyszała zapewnienia granatowej. Po chwili poczuła że Galy raptownie wepchnęła pod nią kłodę i dzięki temu mogła lepiej utrzymywać się na powierzchni. Granatowa smoczyca cierpliwie holowała ją do brzegu, a Flame oceniała siłę, z jaką to robiła. Gdy już były na brzegu, Flame otworzyła oczy i przeciągnęła się jak kot. Dobra robota, Galaxis. Z takim uporem na pewno daleko zajdziesz i będziesz wielokrotnie awansowała. Mrugnęła do niej, po czym strząsnęła ze swojego pokrytego czerwoną łuską ciała kropelki wody, które w znacznej części i tak zdążyły już wyparować. Spojrzała kątem oka na słońce, które znacznie zmieniło już swoje położenie i powiedziała: Wiesz, na mnie już czas, ponieważ muszę jeszcze oblecieć tereny Ardu... Kilka razy. Uśmiechnęła się rozbrajająco po czym rozłożyła skrzydła i rzekła: Bardzo dobrze się z tobą bawiłam, musimy jeszcze kiedyś to powtórzyć! Wzleciała i dodała jeszcze: A, i dzięki za uratowanie życia. Zaczynało mi już powoli brakować tlenu i gdyby nie ty, pewnie niechybnie bym umarła. Więc dzięki. Paaaaa!!! I z pełną prędkością, szybką niczym światło, odleciała, szukając nowych przygód.
z/t